Archiwum kategorii: PODRÓŻE

KAPLICZKA NA KOŃCU ŚWIATA

Jadąc drogą z Chojny do Cedyni, za Orzechowem wprawny obserwator zauważy samotne drzewo pośrodku wzgórza. Szczególnie malowniczo prezentuje się wiosną, wśród żółtych kwiatów rzepaku. Ten sielski wstęp nie pasuje jednak do mrocznej historii tego miejsca…
Legenda głosi, że drzewo na wzgórzu jest jedyną pozostałością po osadzie Waldensów, którzy przed wiekami uprawiali okoliczne pola. Waldensi to grupa chrześcijan, tak zwani „ubodzy z Lyonu”, którzy sprzeciwiali się władzy i bogactwu Kościoła. Potępieni przez papiestwo, ekskomunikowani i prześladowani przez inkwizycję. Żyli w hermetycznej wspólnocie, nie pozostawiając po sobie żadnych namacalnych dowodów. Poza wzgórzem i drzewem…
Ale skąd kapliczka?
Współczesna historia tego miejsca zaczyna się w 1999 roku. Wtedy została uprowadzona sześcioletnia dziewczynka – wnuczka okolicznego przedsiębiorcy, który prowadził uprawy na okolicznych polach. Porywaczami okazali się jego pracownicy, którzy chcieli się szybko wzbogacić o ćwierć miliona niemieckich marek. Pomimo chęci zapłaty okupu i zapewnienia im (przez policję) bezkarności, porywacze trafili za kraty – każdy z innego powodu. Okazali się być profesjonalistami niczym chłopaki z „Gangu Olsena”. Dziewczynka wróciła do domu cała i zdrowa, a dziadek w podziękowaniu dla Matki Boskiej Lubiechowskiej za odnalezienie dziecka i okazane łaski wybudował kapliczkę. Tak właśnie dwie smutne historie łączą się w tym miejscu…

Warto się jednak tam wybrać o zachodzie słońca, żeby móc podziwiać takie widoki:

Mapa Google

Koniki Polskie i kudłate krowy

Pierwszy w tym roku długi weekend za nami. Pora wracać do pracy, ale nie martwcie się – za pięć dni znowu będzie sobota ;) Dla lubujących się w aktywnym wypoczynku, mam kilka pomysłów na fajne spędzenie czasu za miastem. Na początek spotkanie z naturą – w Parku Natury Zalewu Szczecińskiego.

Około godziny jazdy samochodem ze Szczecina – w zasadzie „na końcu świata” jest wioska Czarnocin. Kiedyś był tam dwór i folwark należące do pruskiego barona, później ośrodek szkoleniowy SS i Wehrmachtu, a po wojnie PGR. Dalsza historia jest szablonowa – PGR upadł a z nim cała reszta…

Ponieważ w przyrodzie występuje skomplikowany łańcuch zależności, jego przerwanie doprowadziło do zachwiania równowagi w ekosystemie. Zaprzestanie wypasu zwierząt spowodowało szybką ekspansję traw i trzcin na podmokłym terenie Łąk Skoszewskich. To z kolei spowodowało ucieczkę ptaków, które nie mogły sobie znaleźć miejsc lęgowych. Odleciały więc czajki, rycyki, kszyki, krwawodzioby a wraz z nimi kolejne ogniwa tego łańcucha.

Dzięki wysiłkom Stowarzyszenia na Rzecz Wybrzeża, Urzędu Morskiego w Szczecinie i Nadleśnictwa Goleniów udało się przywrócić równowagę ekosystemu. Sprowadzono „naturalne kosiarki do trawy” w postaci krów i koni.

Nie są to jednak pierwsze lepsze konie i krowy. Nie są to zwierzęta hodowlane, tylko dziko żyjące Koniki Polskie oraz szkockie wyżynne Scottish Highland – czerwone, długowłose, rogate krowy :)

Myślę, że obrazki bardziej przemówią do wyobraźni, niż nudny opis, więc zapraszam do galerii. Dodam tylko, że warto się tam wybrać niezależnie od pory roku. Można sobie zrobić jednodniowy wypad samochodem lub motorem (choć wtedy sugeruję teren parku zwiedzić pieszo). Można też skorzystać z dostępnej bazy noclegowej i zostać na weekend, albo też zrobić wycieczkę rowerową – np. z dworca PKP w Wolinie przez Czarnocin do Goleniowa. Wprawni bikerzy mogą oczywiście pokonać cały dystans od Szczecina i z powrotem, ale wtedy za mało czasu może pozostać na obcowanie z naturą. A uwierzcie, że warto zwolnić i nacieszyć się wolnością…