Galerie

CUDA NA FASADACH #6

Szósty spacer z cyklu #CudaNaFasadach był rekordowy pod względem frekwencji, ilości przewodników (sic!) oraz niespodzianek. Gospodarzem był oczywiście Michał Rembas, który przygotował tym razem nie lada atrakcję.

Mieliśmy okazję zobaczyć remontowane kamienice przy ul. Śląskiej oraz pracownię pana Anatolija Kuzmicha, który mozolnie przywraca dawny blask sztukaterii w tych kamienicach.
Kolejny spacer już w najbliższy czwartek, powtórka – dwukrotnie w niedzielę. Zapraszamy – warto poznać swoje miasto, ponieważ Magiczny.Szczecin jest naprawdę magiczny. Na ulicach mamy więcej okazów niż niejedno muzeum 

 

FESTIWAL PYROMAGIC 2018

Przeżyjmy to jeszcze raz, czyli małe podsumowanie XI Międzynarodowy Festiwal Sztucznych Ogni Pyromagic 2018

ZJAWISKOWY ZACHÓD SŁOŃCA NA ZAMKU

O tym, że istotą fotografii jest światło, niby nie trzeba mówić.

Jednak wciąż się na tym łapię, że ta „oczywista oczywistość” potrafi mnie zaskakiwać. Zwłaszcza, gdy tak dobrze znany motyw potrafi z ciągu kilku minut przejść niesamowitą metamorfozę, żeby po kilku następnych odejść w zapomnienie… Na szczęście udało się uwiecznić nasz Zamek Książąt Pomorskich w nietypowych barwach :)

RSMP RAJD ŚWIDNICKI KRAUSE 2018

O JEDEN MOST ZA DALEKO

Wczorajsza sobota miała być ostatnim naszym dniem. Na szczęście kolejny raz samozwańczy jasnowidz się pomylił i losy świata pozostały niezmienione. Podobnie jak los naszych spadochroniarzy walczących o most na Renie. Mimo usilnych starań, operacja Market Garden znowu się nie powiodła i musieliśmy uznać wyższość Niemców. Most został niezdobyty i najkrótsza droga powrotna do domu została odcięta…

OK, OK, koniec. Zaraz ktoś się oburzy o to, co ja tu wypisuję. Końca świata nie było – to akurat prawda. Mostu na Renie na szczęście nikt już nie musiał zdobywać. Za to 73 lata po tych tragicznych wydarzeniach, w Gryfinie miała miejsce ich rekonstrukcja, czyli widowisko historyczne „Powrót do Arnhem”. Zostało ono świetnie przygotowane i zrealizowane przez Gminę Gryfino, Studio Historyczne „Huzar” z Koszalina i Stowarzyszenie Hereditas Pomeraniae – Dziedzictwo Pomorza. Na prawie cały dzień Gryfino stało się holenderskim Arnhem leżącym nad Dolnym Renem, którego rolę przyjęła nasza Odra. Tytułowym mostem, tym o jeden za daleko, był więc most na Odrze. Widowisko historyczne odbyło się z udziałem ponad 200 rekonstruktorów, którzy wystąpili w mundurach z okresu II wojny światowej: amerykańskich, polskich, brytyjskich oraz niemieckich. Nie mniej ważne były rekwizyty i pojazdy z epoki. Zobaczyć można było między innymi: niemiecki czołg średni Pz.Kpfw. V Pantera, niemiecki samochód pancerny Sd.Kfz. 222, brytyjski samochód pancerny Daimler Dingo Mk. III., amerykański samochód terenowy Willys-Jeep, niemiecki motocykl terenowy BMW R75, niemiecki motocykl terenowy BMW R71, niemiecki samochód terenowy VW Typ 82 Kűbelwagen. Wszystkiego dopełniła świetna scenografia i narracja, a wisienką na torcie była pogoda, która sprawiła, że można było się poczuć jak w środku pola walki. Nie żartuję – sam dwa razy dostałem „odłamkiem” po eksplozjach samochodu. Zresztą oceńcie sami i szukajcie informacji o kolejnych rekonstrukcjach, bo warto zobaczyć takie widowisko z bliska :)

BAJA POLAND 2017 SZCZECIN – DRAWSKO – DOBRA

14 RAJD GDAŃSK BALTIC CUP 2017

Trasa 14. Rajdu Gdańsk Baltic Cup (kiedyś Lotos Baltic Cup) tradycyjnie została wytyczona po kaszubskich szutrach między Kartuzami a Gdańskiem. Po kilkuletniej przerwie miło było powrócić w te okolice i powspominać stare dzieje. W tym roku wygrali wprawdzie Filip Nivette z Kamilem Hellerem, ale dzielnie radzili sobie „starzy wyjadacze” – pojawił się bowiem niespodziewanie Bryan Bouffier, który dawno, dawnio temu zaczynał tu swoją „polską przygodę”. Był także Zbigniew Gabryś z Arturem Natkańcem (Ford Fiesta R5), którzy wygrali 3. Rajd  Lotos Baltic Cup w 2007 roku! Byłem, widziałem… Ale ten czas leci… ;)

Oto moja fotorelacja z jedynej szutrowej rundy RSMP 2017:

KAPLICZKA NA KOŃCU ŚWIATA

Jadąc drogą z Chojny do Cedyni, za Orzechowem wprawny obserwator zauważy samotne drzewo pośrodku wzgórza. Szczególnie malowniczo prezentuje się wiosną, wśród żółtych kwiatów rzepaku. Ten sielski wstęp nie pasuje jednak do mrocznej historii tego miejsca…
Legenda głosi, że drzewo na wzgórzu jest jedyną pozostałością po osadzie Waldensów, którzy przed wiekami uprawiali okoliczne pola. Waldensi to grupa chrześcijan, tak zwani „ubodzy z Lyonu”, którzy sprzeciwiali się władzy i bogactwu Kościoła. Potępieni przez papiestwo, ekskomunikowani i prześladowani przez inkwizycję. Żyli w hermetycznej wspólnocie, nie pozostawiając po sobie żadnych namacalnych dowodów. Poza wzgórzem i drzewem…
Ale skąd kapliczka?
Współczesna historia tego miejsca zaczyna się w 1999 roku. Wtedy została uprowadzona sześcioletnia dziewczynka – wnuczka okolicznego przedsiębiorcy, który prowadził uprawy na okolicznych polach. Porywaczami okazali się jego pracownicy, którzy chcieli się szybko wzbogacić o ćwierć miliona niemieckich marek. Pomimo chęci zapłaty okupu i zapewnienia im (przez policję) bezkarności, porywacze trafili za kraty – każdy z innego powodu. Okazali się być profesjonalistami niczym chłopaki z „Gangu Olsena”. Dziewczynka wróciła do domu cała i zdrowa, a dziadek w podziękowaniu dla Matki Boskiej Lubiechowskiej za odnalezienie dziecka i okazane łaski wybudował kapliczkę. Tak właśnie dwie smutne historie łączą się w tym miejscu…

Warto się jednak tam wybrać o zachodzie słońca, żeby móc podziwiać takie widoki:

Mapa Google