Archiwum kategorii: BLOG

CUDA NA FASADACH #6

Szósty spacer z cyklu #CudaNaFasadach był rekordowy pod względem frekwencji, ilości przewodników (sic!) oraz niespodzianek. Gospodarzem był oczywiście Michał Rembas, który przygotował tym razem nie lada atrakcję.

Mieliśmy okazję zobaczyć remontowane kamienice przy ul. Śląskiej oraz pracownię pana Anatolija Kuzmicha, który mozolnie przywraca dawny blask sztukaterii w tych kamienicach.
Kolejny spacer już w najbliższy czwartek, powtórka – dwukrotnie w niedzielę. Zapraszamy – warto poznać swoje miasto, ponieważ Magiczny.Szczecin jest naprawdę magiczny. Na ulicach mamy więcej okazów niż niejedno muzeum 

 

CUDA NA FASADACH #5

Za nami piąty już spacer z cyklu #CudaNaFasadach. Oprowadzał jak zwykle Michał Rembas
Tym razem trasa była krótka, co wcale nie oznacza, że gorsza. Było sporo niespodzianek – „odkryliśmy na nowo” kilka dobrze znanych miejsc i oczywiście sporo czasu spędziliśmy z „głową w chmurach” 
Kolejny spacer już w czwartek 09.08 o 18:00. Start spod Urzędu Miasta. Więcej informacji znajdziecie na stronie Wycieczki z Michałem Rembasem

CUDA NA FASADACH #2

Jak to właściwie z nimi jest: eklektyczne, czy secesyjne? A może zapożyczone od Galów, starożytnych Egipcjan, czy też Azteków 
Oczywiście mam na myśli #kamieniceszczecina i ich #cudanafasadach

Jeśli nie macie pomysłu na wakacje w mieście, mam dla Was propozycję. Naprawdę nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby odkryć coś nowego i poczuć się jak na drugim końcu świata – wystarczy spacer po Szczecinie i zadzieranie głowy do góry  A jeśli uważacie, że samotne spacery nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej, nic straconego. Warto obserwować profil Michał Rembas i jego wycieczki z cyklu Cuda na fasadach.
Najbliższa – już 3. – startuje dziś o 18:00 pod fontanną na rogu al. Wojska Polskiego i ul. Wawrzyniaka.

SZCZECIŃSKIE KROKUSY

Ostatnio więcej czasu poświęciłem na budowanie profilu na Instagramie i Facebooku, czego efektem jest 555 followersów na pierwszym i ponad tysiąc fanów na drugim. Niestety odbyło się to kosztem mojej strony, więc pora nadrobić zaległości :-)

Skoro przyszła do nas wiosna, zacznę od niej. Na początek nasze krokusy. Szczecińskie krokusy stały się sławne na całą Polskę, więc nie może ich tu zabraknąć. Zapraszam do galerii, w której zebrałem zdjęcia obecne i z lat ubiegłych. Bo choć krokusy wyglądają tak samo, to niestety tak samo rokrocznie zachowują się ludzie, którzy muszą mieć selfika w krokusach i kosztem jednego zdjęcia depczą kilka-kilkanaście kwiatów :-/ Nie wiem, czy można liczyć na edukacyjny walor tego wpisu (powoli tracę wiarę w takich ludzi), ale malutką nadzieję mam. A więc – szanujcie nasze krokusy!

Niejako standardowym gwoździem programu – czyli głównym miejscem występowania krokusów były przez lata Jasne Błonia. Ostatnio pojawiły się również na skarpie pod Wałami Chrobrego, ale największą atrakcją – i strzałem w dziesiątkę – był krokusowy dywan witający gości przy Trasie Zamkowej. Wielki trawnik na placu po dawnym Teatrze Miejskim (Stadttheater) – naprzeciw Anioła Wolności i Filharmonii usłany był tysiącami krokusów. To naprawdę sprawiało piorunujące wrażenie.  I wiecie co? Tak nieśmiało sobie myślę, że razem z ekipą Szczecin Aloud byliśmy pomysłodawcami. Kilka lat temu intensywnie pracowaliśmy nad realizację tego projektu, ale wtedy było to niemożliwe. Jednak po jakimś czasie ktoś z Urzędu Miasta odgrzał ten pomysł i – voila – udało się!

#magiczny.szczecin #magiczny.szn

O JEDEN MOST ZA DALEKO

Wczorajsza sobota miała być ostatnim naszym dniem. Na szczęście kolejny raz samozwańczy jasnowidz się pomylił i losy świata pozostały niezmienione. Podobnie jak los naszych spadochroniarzy walczących o most na Renie. Mimo usilnych starań, operacja Market Garden znowu się nie powiodła i musieliśmy uznać wyższość Niemców. Most został niezdobyty i najkrótsza droga powrotna do domu została odcięta…

OK, OK, koniec. Zaraz ktoś się oburzy o to, co ja tu wypisuję. Końca świata nie było – to akurat prawda. Mostu na Renie na szczęście nikt już nie musiał zdobywać. Za to 73 lata po tych tragicznych wydarzeniach, w Gryfinie miała miejsce ich rekonstrukcja, czyli widowisko historyczne „Powrót do Arnhem”. Zostało ono świetnie przygotowane i zrealizowane przez Gminę Gryfino, Studio Historyczne „Huzar” z Koszalina i Stowarzyszenie Hereditas Pomeraniae – Dziedzictwo Pomorza. Na prawie cały dzień Gryfino stało się holenderskim Arnhem leżącym nad Dolnym Renem, którego rolę przyjęła nasza Odra. Tytułowym mostem, tym o jeden za daleko, był więc most na Odrze. Widowisko historyczne odbyło się z udziałem ponad 200 rekonstruktorów, którzy wystąpili w mundurach z okresu II wojny światowej: amerykańskich, polskich, brytyjskich oraz niemieckich. Nie mniej ważne były rekwizyty i pojazdy z epoki. Zobaczyć można było między innymi: niemiecki czołg średni Pz.Kpfw. V Pantera, niemiecki samochód pancerny Sd.Kfz. 222, brytyjski samochód pancerny Daimler Dingo Mk. III., amerykański samochód terenowy Willys-Jeep, niemiecki motocykl terenowy BMW R75, niemiecki motocykl terenowy BMW R71, niemiecki samochód terenowy VW Typ 82 Kűbelwagen. Wszystkiego dopełniła świetna scenografia i narracja, a wisienką na torcie była pogoda, która sprawiła, że można było się poczuć jak w środku pola walki. Nie żartuję – sam dwa razy dostałem „odłamkiem” po eksplozjach samochodu. Zresztą oceńcie sami i szukajcie informacji o kolejnych rekonstrukcjach, bo warto zobaczyć takie widowisko z bliska :)

ŚCIEŻKA ARKONKA-GŁĘBOKIE

Jak Wasze postanowienia noworoczne? „Jakie” – zapytacie? Te dotyczące zdrowego życia, sportu, odchudzania, itd. Jeśli zima zabrała Wam motywację – bo zimno, ciemno i w ogóle, to mam dobrą wiadomość :)

„Odkryłem” fajne miejsce do trenowania. Z dala od hałasu i spalin samochodów. choć całkiem blisko. Mowa o ścieżkach wokół Arkonki, Goplany i dalej aż do Miodowej i Głębokiego. „Też mi odkrycie” pewnie się obruszycie. Tak, wiem, że to miejsce było fajne od zawsze. Ale teraz jest fajniejsze – bo dostępne 24h na dobę. Oświetlenie tych ścieżek było strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza teraz, gdy śnieg zasypał wszystko, jest jasno jak w dzień. Polecam na wieczorne bieganie, zamiast zatłoczonego „Central Parku” ;)

BAJA POLAND – PRZEWODNIK KIBICA

Już w ten weekend startuje Columna Medica Baja Poland – najważniejsza sportowa impreza między Odrą a Wisłą. Rajd rangi mistrzostw świata (runda pucharu świata) – takie terenowe WRC.
Pamiętam jak rodził się ten rajd. W czasach, gdy tylko „najstarsi Górale” jeszcze pamiętali szczecińskie związki z motosportem, zainteresowanie kibiców kończyło się na „miasteczku rajdowym”. Nie na „serwisie”, jak jest wszędzie indziej, tylko „miasteczku” – czyli na dmuchanych zamkach dla dzieci, wacie cukrowej i hot-dogach. Dużo pracy trzeba było włożyć w to, żeby teraz pod Szczecinem móc oglądać „mały Dakar”.
Pamiętam jak pierwszy raz na poligonie drawskim czekałem na przejazd samochodów. Stałem a później siedziałem gdzieś w środku prawie dwustukilomerowego odcinka, „na czuja” bez mapy, bez doświadczenia w rajdach terenowych. Gdy nadjechała „zerówka” i zniknęła za horyzontem, przygotowałem się do strzelania fotek. Jednak Hołek pojawił się dopiero 40 minut później. Równo po dwóch kolejnych (a z taką różnicą startowali) „nadleciał” Stéphane Peterhansel. Chwilę później znowu wszystko zamarło na długi czas, gdyż reszta stawki jechała zupełnie inny rajd. Hołek jednak zadziałał jak magnes i dzięki jego pomocy udało się stworzyć imprezę najwyższej rangi. Dzięki temu w kolejnych latach zjawiała się u nas ścisła dakarowa czołówka.

Zapraszam do obejrzenia skróconej galerii z ubiegłych lat. Myślę, że to wystarczy abyście zmienili swoje plany weekendowe i przyjechali kibicować. Wszystkie potrzebne informacje znajdują się, lub wkrótce znajdą na stronie organizatora rajdu:
http://www.bajapoland.eu/
Najważniejsze to harmonogram, mapa i lista startowa. Warto zapoznać się z samą dyscypliną, gdyż nie ma chyba bardziej irytującego pytania na rajdzie niż „dlaczego oni nie jadą razem?” Bo to nie wyścig, tylko rajd… ;)

ŁADNIE ZAŚWIECIŁO

Wczorajsze z serii „złota godzina”. Trwała tylko kilka minut, ale udało się złapać ;)

Poszukiwania miejsc, z których można uzyskać ciekawy kadr bywają czasem niebezpieczne, a czasem zabawne. Historia tego zdjęcia należy do tych drugich:

AKT I, Scena 1.

Wtorek, pół godziny przed zachodem słońca, osiedle z wielkiej płyty.

Główny bohater przechadza się po okolicy szukając dogodnego miejsca do rozłożenia statywu z aparatem. Na ławce przed dwunastopiętrowym blokiem siedzą koneserzy tanich trunków. Wśród nich również przysłowiowy pan Heniek. W tym momencie nie gra żadnej roli. Ani drugo- ani nawet trzecioplanowej. Nasz bohater, dzięki uprzejmości innych mieszkańców, dostaje się na ostatnie piętro w celu uwiecznienia zachodzącego nad miastem słońca.
Z pogodą bywa tak, że do końca nie jest przewidywalna. Tak też było i tym razem, więc bohater postanowił wrócić przy kolejnej nadarzającej się okazji.

Teraz mam dylemat – AKT II, Scena 1. czy AKT I, Scena 2?

Środa wieczór, miejsce jak poprzednio. Zapowiada się „czysty zachód słońca”.

Bohater zna już miejsce akcji, więc sprężystym krokiem podąża do celu. Przed wejściem spotyka pana Henia. Tym razem bez kompanów – wracającego do domu, już po degustacji. Pan Henryk kulturalnie odpowiada na „dzień dobry” i z dozą niepewności wpuszcza do środka.

Bohater próbuje zagaić:
„Wczoraj już się widzieliśmy”
[H] „Tak, pamiętam. Ale tyle lat tu mieszkam, i nie kojarzę.”
[B] „Bo ja na jedenaste.”
[H] „aaa… Dobrze, dobrze, tak tylko pytam, bo wie Pan – teraz tylu meneli tu się kręci.”

KURTYNA

DSC04885_1920

MOST KTÓREGO JUŻ NIE MA

Ludzie rzadko zapuszczają się w te rejony. Dawniej, w Stettinie, tętniące życiem, teraz czekające na rewitalizację. Patrząc na mapę to jest właściwie centrum miasta – dokładnie w połowie drogi między Westendem a nowymi dzielnicami na Prawobrzeżu. Czy dostaną drugą szansę?

Obecnie o świetności tego miejsca przypominają pozostałości mostu Dworcowego. Zobaczyć można przyczółek z kamiennymi wieżyczkami i starą kostkę brukową – o wiele równiej położoną niż ta współczesna ;)

DSC03491_HDR_1200PB