Galerie

Koniki Polskie i kudłate krowy

Pierwszy w tym roku długi weekend za nami. Pora wracać do pracy, ale nie martwcie się – za pięć dni znowu będzie sobota ;) Dla lubujących się w aktywnym wypoczynku, mam kilka pomysłów na fajne spędzenie czasu za miastem. Na początek spotkanie z naturą – w Parku Natury Zalewu Szczecińskiego.

Około godziny jazdy samochodem ze Szczecina – w zasadzie „na końcu świata” jest wioska Czarnocin. Kiedyś był tam dwór i folwark należące do pruskiego barona, później ośrodek szkoleniowy SS i Wehrmachtu, a po wojnie PGR. Dalsza historia jest szablonowa – PGR upadł a z nim cała reszta…

Ponieważ w przyrodzie występuje skomplikowany łańcuch zależności, jego przerwanie doprowadziło do zachwiania równowagi w ekosystemie. Zaprzestanie wypasu zwierząt spowodowało szybką ekspansję traw i trzcin na podmokłym terenie Łąk Skoszewskich. To z kolei spowodowało ucieczkę ptaków, które nie mogły sobie znaleźć miejsc lęgowych. Odleciały więc czajki, rycyki, kszyki, krwawodzioby a wraz z nimi kolejne ogniwa tego łańcucha.

Dzięki wysiłkom Stowarzyszenia na Rzecz Wybrzeża, Urzędu Morskiego w Szczecinie i Nadleśnictwa Goleniów udało się przywrócić równowagę ekosystemu. Sprowadzono „naturalne kosiarki do trawy” w postaci krów i koni.

Nie są to jednak pierwsze lepsze konie i krowy. Nie są to zwierzęta hodowlane, tylko dziko żyjące Koniki Polskie oraz szkockie wyżynne Scottish Highland – czerwone, długowłose, rogate krowy :)

Myślę, że obrazki bardziej przemówią do wyobraźni, niż nudny opis, więc zapraszam do galerii. Dodam tylko, że warto się tam wybrać niezależnie od pory roku. Można sobie zrobić jednodniowy wypad samochodem lub motorem (choć wtedy sugeruję teren parku zwiedzić pieszo). Można też skorzystać z dostępnej bazy noclegowej i zostać na weekend, albo też zrobić wycieczkę rowerową – np. z dworca PKP w Wolinie przez Czarnocin do Goleniowa. Wprawni bikerzy mogą oczywiście pokonać cały dystans od Szczecina i z powrotem, ale wtedy za mało czasu może pozostać na obcowanie z naturą. A uwierzcie, że warto zwolnić i nacieszyć się wolnością…

35. RAJD MAGNOLII

Dlaczego powstała już 7. część „Szybkich i Wściekłych”? Filmu niekoniecznie ambitnego, ale mimo wszystko dającego masę frajdy „dużym chłopcom”?

Wszystko kręci się wokół emocji. W normalnym świecie trzeba dopasować się do obowiązujących norm społecznych. Nie można popuścić wodzów fantazji i szaleć do woli na ulicach, ryczeć silnikiem, palić gum, itp. Jest to i niebezpieczne, i niekulturalne. Wszyscy chcemy żyć komfortowo, w poczuciu bezpieczeństwa, więc na straży tych wartości stoją przepisy i odpowiednie służby. Jednakże zupełnie bezkarnie możemy wziąć udział w wirtualnym szaleństwie – idąc do kina lub siadając przed telewizorem.

Banał i lanie wody – prawda?

To może inaczej? Jedni „duzi chłopcy” lubią oglądać a inni wolą się bawić. Jednak najlepiej wypada połączenie – czyli oglądanie na żywo dobrej zabawy. To wszystko mamy w rajdach. Są więc szybkie i głośne samochody, rywalizacja i możliwość oglądania tego widowiska prawie na wyciągnięcie ręki. „Prawie”, ponieważ znowu musimy wrócić to tych norm – musi być bezpiecznie ijuż!

Organizacja i udział w takiej imprezie generują duże koszty. W dzisiejszych czasach filantropia nie jest w modzie, więc inwestycja musi się zwrócić. Stąd reklamy na samochodach zawodników i w przestrzeni okołorajdowej. Ale jaki efekt przyniesie zrobienie reklamy, której nikt nie obejrzy? Żaden…

Ale to wszyscy wiemy, więc po co to pitolenie? Żeby nie pisać już w nagłówku, że 35. edycja Rajdu Magnolii była porażką!

Zorientowani wiedzą, że takie przedsięwzięcie organizuje się z dużym wyprzedzeniem. Wiele służb i instytucji jest w to zaangażowanych. Gdy już się otrzyma stosowne zgody, pracuje się wedle zaplanowanych działań. Tyle teorii… A praktyka wygląda tak, że start jest opóźniany, ponieważ „okazuje się”, że są braki w zabezpieczeniu.

Szkoda czasu na rozpisywanie się – ale w skrócie: aby ten KJS wystartował, trzeba było zużyć tyle barierek, ilu na rajdach WRC nie widują!

Ja wiem, że w Szczecinie nie ma tradycji rajdowania. Wiem, że to nie Dolny Śląsk, gdzie ludzie ścigają wciąż się. Ale do cholery – czy tak ciężko sprawdzić, jak to robią koledzy z innych miast? Efekt był taki, że do większości trasy kibice nie mieli dostępu. Nie było więc emocji, o których pisałem na wstępie. Było za to jak u Kononowicza – nic nie było!

Mówią, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. I coś w tym jest – zaryzykuję stwierdzenie, że komuś w tym mieście zależy na zniszczeniu tej imprezy. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale czas na pewno pokażeJednak już teraz apeluję do odpowiedzialnych za ten blamaż:

To nie jest nasza lokalna sprawa. To nie tak, że do naszej piaskownicy przyszły dzieci z obcego podwórka i pokazaliśmy im kto tu rządzi. 35. Rajd Magnolii był eliminacją Rajdowych Mistrzostw Polski Zachodniej. Uczestnicy zjechali się z całej Polski. I nie wierzyli, że tak można traktować gości…

Niestety w tych warunkach rywalizacja sportowa zeszła na dalszy plan. Nie wszyscy zawodnicy dotrwali do ogłoszenia wyników, a kibiców i mediów w ogóle już nie było. W zasadzie nie dziwię się im. Sam, po trzech godzinach czekania w lesie, miałem ochotę spakować sprzęt. Byłem jednak unieruchomiony w środku odcinka :(

Plan miałem ambitny, lecz opóźnienie wymusiło odwołanie OS Dunikowo i zmiany w harmonogramie, więc relacja jest jaka jest ;) Tym razem więc cała galeria zamiast reportażu. Z dwóch miejscówek niewiele bym wykrzesał, a tak jest szansa że zawodnicy odnajdą się na jakimś zdjęciu ;)

Poniżej trzy pokazy – z OS Lubieszyn, OS Wały Chrobrego oraz wręczenia pucharów. Zapraszam do oglądania!

 OS LUBIESZYN:

OS WAŁY CHROBREGO:

OGŁOSZENIE WYNIKÓW I WRĘCZENIE PUCHARÓW:

 

 

Z DRUGIEJ STRONY

Plan był zupełnie inny. Pierwsze skrzypce miały grać Wenus na tle Plejad, widoczne akurat dziś nad zachodnim horyzontem. Niebanalne otoczenie widziane z Łasztowni stanowiły przysłowiową wisienkę na torcie.

Niestety to pogoda zagrała na tych skrzypcach ;) Ciężkie chmury na niebie plus tumany piachu wzbite w powietrze przez wichurę wszystko zasłoniły. W przerwie między burzą piaskową a ulewą udało mi się złapać parę klatek:

I co? Też ładnie ;) Ale tylko dlatego, że widok zza Odry na Wały Chrobrego jest teraz absolutną nowością. Nic dziwnego – przez tyle lat był dostępny tylko dla nielicznych…

szczecin wały chrobrego nocą

HYDRIERWERKE PÖLITZ AG Z JACKIEM BONECKIM

Przeleciała mi przez głowę taka myśl – cytat z Adasia Miałczyńskiego:
„Znowu drugi. (…) ciągle drugi. Nawet jak gdzieś pierwszy byłem, czułem się jak drugi…”
Taka ulotna jak błyskawica, która jednak szybko wywołała uśmiech na twarzy – bo nie o numerki tu chodzi ;) A o co?

Pochwalę się – kolejny raz jako fotograf trafiłem na „pudło”. W VII Szczecińskim Konkursie Fotograficznym „Szczecin – kadry drugie” zająłem drugie miejsce. Jednak najważniejsza w tym wszystkim była możliwość spędzenia czasu z fantastycznymi ludźmi. W szczególności z Jackiem Boneckim, który poprowadził warsztaty dla laureatów konkursu. Jak na podróżnika przystało, zabrał nas w krótką, ale treściwą, podróż przez podpolicką dżunglę – pozostałości Hydrierwerke Pölitz AG.

Poniżej nagrodzona fotografia i relacja z wyprawy do ruin fabryki:

DSC02678_1200PB